Sylwia Grzeszczak solo. Czy powtórzy sukces, jaki odniosła z Liberem? Patrząc na jej talent i upór, odpowiedź jest jedna: na pewno tak!
Swoją karierę rozpoczęła duetem z Liberem. Od 2008 roku, czyli momentu wydania ich wspólnej płyty, nieprzerwanie podbijali serca fanów na koncertach w całej Polsce. Odzwierciedleniem tego było rozdanie nagród Eska Music Awards 2009, na których oboje triumfowali. Teraz ich drogi rozchodzą się, bowiem oboje pracują nad osobnymi płytami. Dla niej to solowy debiut… W „Rozmowie Tygodnia” na Edusieć.pl – Sylwia Grzeszczak.
Popularność przyniósł Ci duet z Liberem. Wydając z nim wspólnie płytę „Ona i on” stanowiliście mocny tandem. Teraz zaczynasz pracować na własną rękę. Jakie wnioski płyną z tamtej współpracy? Czego się nauczyłaś?
Sylwia Grzeszczak: Nauczyłam się sztuki kompromisu, gdyż tworząc utwory za każdym razem musieliśmy wymieniać zdanie i często iść na ugodę. Na pewno ta współpraca pomogła mi w poszukiwaniu siebie.
W jednym z wywiadów wspomniałaś, że celowo chciałaś rozpocząć karierę od duetu. Bałaś się samodzielności?
S.G.: Rozpoczynając karierę z Liberem, byłam w trakcie zdawania dyplomu z fortepianu, dlatego też nie byłam w stanie zrobić płyty sama. Druga sprawa, że ten duet był dla mnie czymś oryginalnym, czymś, czego jeszcze nie było. Weszłam w to i dziś nie żałuję.
Pracujesz nad swoją debiutancką płytą. Jaka ona będzie? Pozostaniesz w dotychczasowych klimatach wypracowanych z Liberem, czy jednak będziesz się starała nas zaskoczyć?
S.G.: Codziennie zaskakuję siebie, tworząc nowe melodie, komponuję muzykę. Sama więc tutaj nie oszukam nikogo, będzie to w 100% płyta „Sylwiowa”. Chcę stworzyć melodie, które przetrwają, a teksty nie będą powierzchowne. Pierwszy owoc mojej solowej pracy to „Małe Rzeczy” .
Jakie są twoje muzyczne inspiracje?
S.G.: Bruno Mars to moje odkrycie, Queen – piękne melodie, głos i muzyka – coś, czego nie da zapomnieć 🙂 Alicia Keys – to od niej wszystko się zaczęło, Pink- mega moc, Kate Melua- magia!
W wieku 15 lat swoich sił próbowałaś w „Idolu”. Mimo że nie doszłaś do finału, nadal konsekwentnie i z powodzeniem idziesz za swoim marzeniem. Zdaje się, że ten program niczego nie zmienił wtwoich planach. Czy takie talent show są w ogóle potrzebne?
S.G.: „Idol” pomógł mi ugruntować myśl: ”Nigdy się nie zatrzymuj”. Mam szybką regeneracje, przeniosłam ją z nauki fortepianu, kiedy poprawiałam każdą nutę i musiałam iść do przodu. Nawet cieszę się, że nie wygrałam, nie byłam wtedy gotowa na karierę. Miałam 15 lat, pewnie zrobiłabym rzeczy, których dziś mogłabym żałować.
Piszesz teksty, komponujesz…Tworzenie od zawsze przychodziło Ci łatwo, czy jednak wymagało dłuższej praktyki? Czy zdolność tworzenia jest miarą artysty?
S.G.: Nie pisze tekstów, ale komponuję muzykę i tworzę melodie, czuje się w tym temacie jak ryba w wodzie. Zdaję sobie sprawę, że to wielki dar, nie jestem zdana na innych kompozytorów. O każdej porze dnia i nocy mogę stworzyć, co tylko chcę. Natomiast to, że ktoś nie potrafi skomponować dla siebie utworu nie znaczy, że nie jest dobrym artystą.
Zdajesz się być osobą bardzo subtelną, wręcz nieśmiałą.
S.G.: Gdybym była nieśmiała, nie wyszłabym na scenę. Ojj, nie znacie mnie jeszcze, lubię być pewna siebie, to pomaga mi robić swoje, nie patrzeć na to, co kto o tym sądzi.
Jaka jest najcenniejsza rada, której udzieliłabyś komuś, kto próbuje swoich sił w show biznesie, tak samo jak przed laty zaczynałaś ty?
S.G.: Idź do przodu tyle razy, aż się uda i wyciągaj z tego lekcje.
Jak nie dać się „pożreć” mediom?
S.G.: Trzeba cieszyć się z małych rzeczy i nie robić z siebie pajaca, śpiewanie i popularność to mój zawód, poza tym istnieje jeszcze normalne życie, staram się łapać duży dystans do tego, co robię.
Jaką chcesz się widzieć za 5 lat? Czego chciałabyś dokonać i w jakim miejscu być?
S.G.: Chciałabym być osoba szczęśliwą prywatnie przede wszystkim, a zawodowo mieć na koncie dużo pięknych utworów, które zostaną na długo w pamięci … to jest mój power !!
